Odpoczywaliśmy 30 km od domu w Dolinie Baryczy, w przeuroczej Hubertówce. Jak się okazało nie trzeba wyjeżdżać w odległe krainy aby doświadczyć pięknych widoków. Często tak jest , że pod nosem mamy cuda. I tu w tym momencie dodam podziękowania dla męża :* To on wpadł na ten wyśmienity pomysł :) Zapraszam na dzisiejszy skrót weekendu.
Tak jak wczoraj pisałam , odpoczynek rozpoczęliśmy w czwartek. Pogoda była idealna, po rozpakowaniu wskoczyliśmy na rowery i zwiedziliśmy leśną okolicę .
Po powrocie zjedliśmy na obiad przepysznie przyrządzonego dzika i wyśmienity żurek. Chłopcy po obiedzie nie odpuścili i trzeba było wyciągnąć wędkę . Wydawało mi się , że Maks będzie bardziej wytrawnym wędkarzem. Ze względu na swój powolny tryb życia, a okazało się że to Jurek był bardziej cierpliwy. I wyglądało to tak jak na poniższym zdjęciu Jurek złowił kilka rybek, a Maksiu tylko pytał : kiedy złowi się rybka..
Poniżej Jurek ze swoją zdobyczą :) Oczywiście od razu po zdjęciu wypuścił rybkę do wody :)
A poniżej Maksiu zafascynowany robakami..
Po jakimś czasie chłopcy znudzili się łowieniem i eksplorowali pobliski teren
Poniżej zabawa w chowanie jaj dinozaurów
Jurek 1 maja stracił drugi ząb - był z siebie dumny a my z niego :)
Następnego dnia pogoda niestety się zepsuła , ale to nie przeszkadzało w wycieczkach . Do południa była to przejażdżka autem wokół Kompleksu Stawno (okolice Milicza). A po południu udało się wyjść na pieszą wędrówkę .
W sobotę przed wyjazdem połaziliśmy po okolicy . Jak widać poniżej ,były przeprawy przez kałużowe jeziora
Chwila zabawy na podwórku , pakowanie , obiad i powrót do domu.
Był to bardzo udany wypoczynek. Zieleń , cisza ( pomijając hałas wytwarzany przez chłopaków...) i przede wszystkim wspólnie spędzony czas. I wcale dzieci nie muszą mieć nie wiem jak wypasionych zabawek , żeby się bawić . Wystarczą patyki, kamienie , pióra i inne kreatywne znaleziska. Maksiu dzisiaj spytał kiedy wrócimy do leśniczówki - to najlepsza rekomendacja miejsca :)
Oj, przydałaby i mnie się taka izolacja od cywilizacji. Gratuluję wyjazdu, na pewno naładowaliście akumulatory mimo, że pogoda nie rozpieszczała. Gdyby mój mąż zainicjował podobne wypady...
OdpowiedzUsuńTo świetny odpoczynek - tak daleko od cywilizacji. Jak najbardziej akumulatory naładowane :))
UsuńSuper :) Pięknie się przygotowaliście na przygody w różnych okolicznościach pogody ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) O tak , z racji obserwowania pogody , trzeba było przygotować się na te dwie ewentualności :)
Usuń