Dzisiaj Ula dała nie lada wyzwanie - napisać czego nauczyłam się w poprzednim miesiącu.
No nie powiem trochę nad tym myślałam i nic mi nie przychodziło konkretnego do głowy.
Bo pisać , że ponownie przekonałam się /nauczyłam ,aby planować z lekka cały tydzień , wtedy będzie łatwiej - to już trochę nudne. Tym bardziej , że ponownie nie za bardzo wyszło. Ale gdzieś wyczytałam , że wyrobienie w sobie nawyku nie trwa 21 dni - jak większość trenerów motywacji twierdzi. Tylko jest to wydłużony czas 61 dni a nawet do roku czasu. Wszystko zależy co chcemy chcemy w sobie zmienić .
Może nie że nauczyłam się, a może to nauczenie się - wprowadziliśmy w domu zasadę sprzątania w piątek . Po obiedzie ,każdy zabiera się za sprzątanie części mieszkania. I do kawy , zasiadamy już w posprzątanym domu. Taka pełna mobilizacja , jest dla mnie motywacją , chociaż w piątek po południu marzy się już o odpoczynku.Ale tym sposobem nie marnujemy czasu w weekend na wielogodzinne sprzątanie.
A tak pisząc i przeglądając zdjęcia jednak znalazło się :) Nauczyłam się piec nowe ciasto - leśny mech. Polecam , naprawdę pyszne .
Nowości naukowe można podejrzeć tutaj
Edit. Przepis na ciasto dostałam od koleżanki :)
Składniki:
opakowanie szpinaku rozdrobnionego
1 szklanka cukru
3 jajka
1 szklanka oleju
2 szklanki mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
Masa śmietanowa:
500 ml śmietanki kremówki
cukier puder - do smaku
można dodać 2 opakowania śmietan fix (ja nie dodałam)
2 owoce granatu
Wykonanie:
Szpinak rozmroziłam i odcisnęłam rękoma, można na sitku ale wtedy jak dla mnie ciasto wychodzi za suche. Jajka zmiksowałam z cukrem. Nie przerywając miksowania cienkim strumieniem wlałam olej, potem przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia.
Następnie do ciasta włożyłam odciśnięty szpinak i delikatnie zmiksowałam na wolnych obrotach do połączenia z ciastem - nie za długo.
Ciasto wylałam do tortownicy o średnicy 28 cm wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 180 stopni. Na około 50 minut. Pieczemy do tak zwanego suchego patyczka.
Ostudzone ciasto wyłożyłam z tortownicy i delikatnie odcięłam wierzch ciasta, który pokruszyłam na talerzyku.
Następnie ubiłam kremówkę do której dodałam trochę cukru pudru. Śmietanę wyłożyłam na blat ciasta, wyłożyłam owoce z 1 granatu i przykryłam pokruszonym ciastem. Na który wyłożyłam owoce z drugiego granatu, lekko dociskając do powierzchni. Ciasto ja schowałam na całą noc do lodówki, ale wystarczy na kilka godzin.
Smacznego :)
Ojej! Ale to chyba nie jest na słodko ;) Wygląda wspaniale!!
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda... i proszę o przepis :)
OdpowiedzUsuńŁał wygląda kosmicznie! Też czekam na przepis - megida
OdpowiedzUsuńpiękna nazwa - leśny mech :)
OdpowiedzUsuńOj, ileż ja bym chciała zmienić odnośnie nawyków:) To intrygujące ciacho już namierzam, bo niezły to hit!
OdpowiedzUsuńrównież czekam na przepis :)))
OdpowiedzUsuńbez przepisu się nie liczy! :)
OdpowiedzUsuńo matko!
Usuńszpinak? z cukrem?
mam za małą wyobraźnię! :))))
Ja na początku też miałam opory , ale zaryzykowałam - dobre wyszło :)
UsuńHej, daj przepis na to ciasto;) A co do patentu na sprzątanie piątkowe: ekstra! Ja wciąż mam problem z zaplanowaniem sprzątania...
OdpowiedzUsuńCiast wygląda interesująco:)
OdpowiedzUsuńWygląda niesamowicie :) Nazwa również bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuń