Jesteśmy już od 2 tygodni w komplecie :)
Poniżej fotka moich chłopaków :D Jak trzej muszkieterowie :D
Czas mija za szybko 2 tygodnie zleciały i Jurek z Tatą wrócili do swoich zajęć - praca i żłobek. A my z Maksem i Shaną w domku. Będziemy się dalej organizować w nowej rzeczywistości.
Jak na razie mały śpi a ja nadrabiam zaległości blogowe ;)
Już powoli wracam do formy z przed porodu. Prawdą jest że każdy poród jest inny. Wielkiej praktyki nie mam ;) ale doświadczyłam tej inności.Niestety przez personel szpitalny ,który bagatelizował mój ból i częstotliwość skurczy. W skrócie napiszę - dobrze że zdążyłam położyć się na łóżku w sali porodowej. Rodzenie w nocy i wcześniejsze leżenie (przez 4 dni) przed porodem w szpitalu -źle wpływa na ocenę sytuacji przez położne.
Chcieliśmy żeby był to poród rodzinny - niestety tak się nie stało. Do męża dzwoniłam o 3.32 (położna twierdziła że nie ma co ,za wcześnie) a urodziłam 3.40.
W ciągu ok. 20minut- z 5 cm rozwarcia zrobiło się 10.
Nawet lekarz nie zdążył na poród...
Na szczęście Maks urodził się zdrowy i poród przebiegł bez komplikacji.
super fotka, Maks na pierwszym zdjęciu jest uroczy^^ mój siostrzeniec to też Maksio :) wszystkiego dobrego całej Waszej rodzince życzę :)
OdpowiedzUsuńserdecznie dziękuję :)
OdpowiedzUsuń