17 lipca nadejszła ta chwila kiedy trzeba było obciąć Maksa. Nie powiem serce się ściskało ,bo to przecież nasz mały Mimi i jego piórka. No ale właśnie ze względu na jego liche włoski podjęliśmy decyzję że czas wielki na postrzyżyny
Najbardziej szkoda nam było loczka . Był słodki ,ale pozostawienie go graniczyło -jak na nasze gusta- farsą . Więc został obcięty nożyczkami i zachowany na pamiątkę :)
Mimi po obcięciu maszynką, trochę za krótko wyszło...
No i widok bez loczka ;(
i tak pięknie ale fakt, loczek był wypasiony na MAKSA:):):)
OdpowiedzUsuńDzięki :) No tak na MAKSA hihihi
Usuń