Tydzień minął w "try miga" :)
Weekend był prawdziwy weekendowy bez pośpiechu ,ale nie leniwy.
Były i rowery i wyjazd do Zamku Topacz (za Wrocławiem) .
Zdjęcia z tej wyprawy - będą ;)
W ramach rozruszania wyobraźni powracam do tygodniowego wyzwania u Uli :)
Przedstawiam moją prawdziwą słabość - piętę Achillesa
A dokładnie chodzi o przedmioty ścisłe z matematyką na czele.
Odkąd dowiedziałam się o dyskalkulii - twierdzę że ją mam :)
Zdjęcie robione telefonem - i chyba taką formułę przyjmę w październikowym wyzwaniu.
Z ciekawością popatrzę do jakiś słabości przyznają się inni uczestnicy :)
ja za to się przyznam, że lubiłam matematykę i przedmioty ścisłe, uwielbiałam ten moment, kiedy sobie uświadamiałam jak można rozwiązać dane zadanie.
OdpowiedzUsuńno to trochę tego zazdroszczę - dla mnie te tematy są ciężkie do ogarnięcia
Usuńmatematyka to samo zło :-)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńoooo, to witaj w klubie! dla mnie to czarna magia, jeden z najgorszych przedmiotów w szkołach...
OdpowiedzUsuńdokładnie dla mnie również
Usuńja totalnie nie rozumiem, po co musiałam się uczyć tyle lat matematyki skoro przydaje mi się w życiu dodawanie, mnożenie i czasem procenty... i tyle lat zmarnowane!
OdpowiedzUsuńdokładnie - i rachunek prawdopodobieństwa i nieszczęsne zadania tekstowe....
Usuń